The Beach Boys, The Smile Sessions, rok 2011 Najlepszy album 2011 roku właśnie się ukazał. Z tą małą uwagą, że oryginalnie miał wyjść w 1967 roku. Mityczne, zagubione arcydzieło The Beach Boysów, "Smile", porozrzucane, poprzerabiane, rekonstruowane na innych płytach zespołu, a także przez samego Briana Wilsona w 2004 roku, w końcu wybrzmiewa oficjalnie w wersji (z ogromem kolekcjonerskich dodatków*), która prawdopodobnie byłaby bliska tej z 1967 roku. Aż trudno uwierzyć, jakim cudem album takiego formatu, który miał być amerykańską ripostą na "Sierżanta Pieprza" Bitelsów czekał tyle lat na wydanie. W niedorzecznie przepakowanym w przełomowe albumy roku 1967, bazując na tym co teraz słyszymy (a od dawna wiedzieliśmy), można stwierdzić, że to właśnie jedynie dwa albumy Bitelsów i debiut Velvet Underground równa się z poziomem muzyki na "Smile". Jest też druga strona medalu. Choć ciężko mi to teraz ocenić, ale wydaje się, że szalenie idiosynkratyczna wizj...
Blog filmowo-muzyczny