Krótkie przemyślenia na temat wyrywkowo odświeżanych jakiś czas temu albumów. The Wrens, The Meadowlands, 2003 Zbyt wrażliwy wokalista łka za utraconą dziewczyną, tonąc w morzu rozpaczy, czasem oddając w zamian niezłą melodię. Więcej konkretów czysto muzycznych prosiłbym, mniej użalania się. ♫♫♫ Yo La Tengo, I Can Hear the Heart Beating as One, 1997 Małżeństwo w dobrej współpracy muzycznej. Hipnotyczne kompozycje Iry Kaplan i Georgii Hubley, na przemian hałaśliwe i delikatne, uzyskują intymność, którą można usłyszeć głównie w niezależnie działających zespołach spoza mainstreamu. Mogę się jedynie przyczepić do tego, że materiał jest trochę nierówny. ♫♫♫ ½ Neil Young, Tonight's the Night, 1975 Trudny, surowy i dołujący pean ku bliskim zmarłym odnajduje Younga majaczącego i zupełnie poddanego uzależnieniu od alkoholu. Zabójcza prawdziwość tej muzyki powoli przekona do siebie każdego kto da więcej niż dwie-trzy szanse tej płycie. I przymknie oko na fałsze, którym...
Blog filmowo-muzyczny