Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2010

Polski prog rock

Believe, World Is Round, 2010 Najnowszy album Believe zaczyna się obiecująco. Po krótkim intro w postaci pierwszej części tytułowego utworu, "No Time Inside" z kroczącym riffem, klawiszową mgiełką i dramatyczną partią wokalisty Karola Wróblewskiego brzmi niemalże jak hard rockowa wersja Marillion ery Hogartha. Utwór obiecuje dobre rockowe granie, nie oszpecone zbytnio rozbuchaną estetyką rocka progresywnego, które właściwie w żadnym następnym utworze nie występuje w tak udanym wydaniu. Najostrzejsze na płycie "Cut me past me" czy egzotycznie brzmiący "Guru" powracają mniej więcej do stylu z początku płyty, ale z gorszym skutkiem. Największe wątpliwości i tak budzi we mnie strona balladowa płyty. Kompozycje jak "World Is Round - part 2" i "New Hands" rażą swoją sentymentalnością oraz rozlazłością, a dosyć manierycznie śpiewający Wróblewski zaczyna męczyć na dłuższą metę. Warto pochwalić Believe za to, że muzyka na ich czwartej płyci

Jałowo

UnSun, Clinic For Dolls, 2010 Gotycki metal z naleciałościami symfonicznymi - takie padają generalnie opinie co do przynależności gatunkowej UnSun. Formacja założona przez byłego muzyka Vader, Maurycego Stefanowicza - zwanego lepiej jako Mauser - niestety nie zaproponowała niczego nowego, co by zmieniło moją opinię o tego typu graniu. Dwa lata po wydaniu "The End Of Life" grupa serwuje słuchaczom mniej więcej tą samą miksturę patetycznej, lekko klimatycznej muzyki z pogranicza metalu i gotyku, podobną chociażby do tego co robi włoska grupa Lacuna Coil oraz norweska Sirenia. Pierwsze dźwięki otwierającego płytę "The Lost Way" nasunęły mi z kolei jeszcze inną nazwę - Within Tempation, aczkolwiek w mniej podniosłej i trochę bardziej przyjaznej wersji. Na płycie dominuje praktycznie jeden schemat kompozycyjny, więc ciężko wyróżniać jakieś ciekawsze momenty. Pomijając odstępstwo od reguły jakim jest cukierkowata ballada "The Last Tear", raczeni jesteśmy c

Mierny metal

Cerebrum, Archangel, 2010 Współczesna scena metalowa - właściwie jej ekstremalne odmiany - pomimo zalewu miernych epigonów prosperuje całkiem nieźle. Szczególnie w muzyce black metalowej od kilku lat można zaobserwować intrygujące zjawiska, jak Negură Bunget, Wolves In The Throne Room czy Deathspell Omega, znacznie wybiegające poza zazwyczaj hermetyczne granice gatunku. W naszym kraju, scena metalowa jest głównie reprezentowana przez uznane na świecie kapele death metalowe - wymieniając oczywiste przykłady Behemotha, Vadera czy Decapitated. Rola thrash metalu jest zdecydowanie marginalizowana, sprowadzana do podziemia. Zresztą, biorąc pod uwagę poczynania tego dominującego niegdyś gatunku, jego dzisiejsza kondycja nie wygląda zbyt dobrze. Poza legendami, jak Metallica, Slayer czy Anthrax, którym udaje się wydać od czasu do czasu przyzwoite wydawnictwo, kultowe grupy rodzaju Death Angel powracają i prócz konkretnej dawki agresji i łojenia, nie prezentują nic co mogłoby wprowadzić tro

Hajp musi być

We wcześniejszym wpisie wspominałem mi.n. o opinii jaka padła w Rolling Stone a propos filmu Finchera. Słynne amerykańskie czasopismo znowu zwróciło moją uwagę - tym razem bohaterem jest nadchodząca płyta Kanye Westa. Nie dość, że pierwsi ocenili i zrecenzowali najnowszy album "wizjonera" Westa, to dali mu pełne pięć gwiazdek. Dodam, że kolejne opinie są podobnie entuzjastyczne. Po pierwszym odsłuchu pewne jest, że ocena jest na wyrost, ale album jest naprawdę dobry. W takim razie odsyłam do pięciogwiazdkowej recenzji . Zarazem uczulam, że jest to największa premiera końca tego roku (Radiohead przełożyło swoją na następny) i może zgarniać pierwsze miejsca w różnych podsumowaniach, więc warto śledzić reakcje.