10. Rycerz Pucharów (Knight of Cups), reż. Terrence Malick
Malick kręci już tylko hermetyczne poematy o zadęciu symfonicznym, ale tutaj nawet Hollywoodzka apatia potrafi zahipnotyzować. Wszystko dzięki niewidzialnemu montażowi.
09. Zaproszenie (The Invitation), reż. Karyn Kusama
Niezła zabawa z oczekiwaniami widza: to tylko kolejna niezręczna kolacja czy coś zupełnie innego? Choć bez zaskoczeń, to jednak umiejętne wykorzystanie lokacji jako ziemi obiecanej dla... Bez spoilerów.
08. Hush, reż. Mike Flanagan
Home Invasion w soczystej postaci. Mniej ironiczne i zabawne od "Następny jesteś ty", ale bardziej kinetyczne i surowe. Przez co odrobinkę lepsze.
07. Ostatnia rodzina, reż. Jan P. Matuszyński
Aktorstwo jest znakomite (poza szarżującym Ogrodnikiem), ale zadziwia dojrzałość reżysera debiutanta. Wszystko jest tu duszne, przepełnione mrokiem i depresją. Świata zewnętrznego niemal nie widzimy - tylko cztery ściany i ludzkie dramaty.
06. Syn Szawła (Saul fia), reż. Laszlo Nemes
Przytłaczający sensoryczny cios. Nemes wrzuca nas w absolutne inferno, nie pozwalając na oddech. Niby po "Shoah" temat Holokaustu nie ma racji bytu, tym bardziej fabularnie, bo po wyczynach chociażby Spielberga, można mieć wątpliwości o granicach dobrego smaku, ale "Syn Szawła" działa jako oczyszczające doświadczenie. Konfrontuje nas z najgorszą stroną ludzkiej natury, byśmy nie zapominali do czego jesteśmy zdolni.
05. Cmentarz wspaniałości (Rak ti Khon Kaen), reż. Apichatpong Weerasethakul
Gdzie "Syn Szawła" wstrząsa, kolejny znakomity film tajskiego autora relaksuje nasze zmysły. Pomimo politycznego kontekstu, ton całości jest bukoliczny. Wystarczy się poddać, a przenosiny w inną krainę gwarantowane.
04. Elle, reż. Paul Verhoeven
Czarny humor Verhoevena nie osłabł i z pełną mocą oplata przebiegły i dość konfrontacyjny scenariusz (choć moja luba zbyła go jako nieszczególnie odkrywczy i mocny, bo takie rzeczy to od dawna w kinie robiono. I do tego lepiej. I ma całkowitą rację w tym punkcie). Formalnie jest to najmniej Verhoevenowski film w jego karierze, ale zdecydowanie czuć tutaj rękę starego mistrza, bowiem rzadko spotyka się dziś w kinie tyle jadowitości. Huppert jest jak zawsze nieustraszona.
03. Green Room, reż. Jeremy Saulnier
Szokujący realizm kilku scen "Green Roomu" po raz pierwszy od dawna przypomniał mi, jak kruche jest ludzkie ciało. Jednak Saulnier omija pułapki pornografii przemocy, bo nie dość, że wykazuje się w kilku momentach przednim humorem i szalenie dobrze oddaje atmosferę zaszczucia, to przede wszystkim inwestuje trochę czasu w swoich bohaterów. Kto wie czy nie mamy tu czegoś z zeitgeistu - ubrany w szaty kina gatunkowego, ale niepokojąco bliski obraz alternatywnej prawicy, która coraz śmielej zaraza amerykańską ideologię.
02. O.J. : Made in America, reż. Ezra Edelman
To nie tylko zanurzenie się w życiu osławionego futbolisty i celebryty, ale holistyczne spojrzenie na Amerykę drugiej połowy XX wieku. Paralelność narracji jest kluczem do zrozumienia, co mogło stworzyć i popchnąć Simpsona do zbrodni. Monumentalne osiągnięcie.
01. Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii (The Witch), reż. Robert Eggers
Najwybitniejszy horror XXI wieku jest fabularnym przedłużeniem "Haxana", być może też najlepszym horrorem okultystycznym w historii. Jednak Eggers na tym nie kończy, bowiem swój debiutancki film nakręcił jak Bergmanowską psychodramę o dezintegracji rodziny. Stąd złowieszcza aura i drobiazgowy risercz, zderzenie purytańskiej wiary z dzikim i przerażającym otoczeniem kształtują moc jego dzieła, a nie tanie sztuczki, które zalewają gatunek od początku jego istnienia. Bez wątpienia arcydzieło.
Komentarze
Prześlij komentarz