Pięknie zatytułowany film
kontrowersyjnego chińskiego reżysera Lou Ye urzeka tęsknym, niewymuszonym poetyckim
nastrojem. Jest również odświeżającym powrotem do teraźniejszości, po tym jak
dwa jego poprzednie filmy były epickimi freskami osadzonymi w trakcie
japońskiej okupacji Szanghaju w latach trzydziestych (Purpurowy motyl) i w czasie protestów na placu Tian-anmen w 1989
roku (Letni Pałac). Osadzony w ponad
trzymilionowym Nankinie, ostatni film Ye opowiada w głównej mierze historię
intymnych relacji dwojga gejów, Jianga Chenga i Wanga Pinga. Żona tego
drugiego, w przeczuciu, że mąż ją zdradza, wynajmuje młodego fotografa, aby go
śledził. Gdy wychodzi na jaw, że jego kochankiem jest mężczyzna, wszystko
nieuchronnie zaczyna zmierzać ku tragicznemu finałowi.
Na początku filmu widzimy jak para
głównych bohaterów udaje się do domu w lesie, by odbyć stosunek. Kochanowie nie
bez powodu zachowują się jak zbrodniarze, bo w chińskiej świadomości
homoseksualizm bardzo długo był surowo karalny i piętnowany – dopiero w 1997
roku został zalegalizowany, a cztery lata później przestano uznawać go za
chorobę psychiczną. Reżyser w wątku homoseksualnej miłości bardzo odważnie
łamie tabu, atakując centralne wartości chińskiego społeczeństwa. W jego filmie
każdy śpi z każdym, a moralny kręgosłup, implementowany obywatelom od małego
przez rządową propagandę, jest co chwilę mocno nadwyrężany. Podstawowa komórka
rodzinna zostaje rozbita, gdy mąż zdradza żonę z mężczyzną. Najtrafniej podkreśla
to scena kłótni małżeńskiej, w której Wang uderza żonę, a ta w napadzie
rozpaczy wypomina mu, że zawsze był szanowany przez jej rodziców. Tradycyjne
wartości, pokazuje reżyser, co raz śmielej ulegają dziś pogwałceniu i
degradacji.
Fabuła filmu wydaje się prawdziwsza i
bardziej osobista niż ostatnie dokonania twórcy, bo poruszane problemy są
niepokojąco aktualne. Ye pozornie skupia naszą uwagę na homoseksualnej parze,
by następnie, nawiązując do „Julesa i
Jima” Truffauta, przedstawiać relacje osobliwego miłosnego trójkąta. W
ogólnym świetle portret odmienności seksualnej i niezaspokojonych żądz staje
się wykładnią życia w metropolii: szybkiego, burzliwego, skazanego na
atomizację. Bohaterzy spędzają przeważnie czas w zadymionych barach,
eleganckich restauracjach, w gejowskich klubach, czy dyskotekach. Nocne życie
staje się dla nich remedium na samotność, oferującym chwilowe ukojenie w
postaci przypadkowego partnera do łóżka. Niesłusznie zarzucano reżyserowi, że bardzo
powierzchownie potraktował swoich bohaterów, nie dając im powodów, które
wyjaśniałyby ich zachowanie, ani nie wyjaśniając, dlaczego czują się
nieszczęśliwi. Romans osiemnastoletniego fotografa ze starszą kobietą i
mężczyzną, którego śledził, dowodzi przekraczania kolejnych granic
seksualności, nie zastanawiania się nad tym, czy jest to moralne, bo to ciało
kieruje jego decyzjami.
Sama seksualność już w poprzednich
filmach Ye była mocno eksponowana. Szczególnie „Letni pałac” intensyfikował to uczucie, wypełniając ekran nagością
i erotyką, niespotykaną wcześniej na taką skalę w kinematografii chińskiej. W
swojej śmiałości scen cielesnych nie odstawał od takich azjatyckich obrazów jak
„Skrajne żądze” Apichatponga
Weerasethakula i „Kapryśnej chmury” Tsai
Ming-Lianga. W „Nocach wiosennego
upojenia” reżyser zabrnął nawet dalej w swojej odważności, bo ukazał
zakazany seks między mężczyznami w długich, bezpardonowych scenach.
Zupełnie zniknęły zauważalne w innych
filmach reżysera reminiscencje stylizacji Wong Kar-Waia. Nakręcone kamerą
cyfrową, „Noce wiosennego upojenia” w
kontraście do swoich poprzedników, nie zachwycają wizualną urodą. Lou Ye tym
razem przemawia głosem absolutnie własnym, dzięki czemu meandryczna rytmika
narracji i jej wyciszony ton okazują się znakomitym sposobem, by przekonywająco
i bezpretensjonalnie sportretować obywateli metropolii jako ludzi stale
balansujących między pożądaniem a frustracją, samotnością a chwilowym
zaspokojeniem.
★★★½
Zapraszam do uprawiania sportu !! niesie to wiele korzyści czy to w chińskiej czy europejskiej społeczności, w KAŻDEJ ! :-)
OdpowiedzUsuń