Przejdź do głównej zawartości

Coś Na Progu - nowy magazyn

W styczniu/lutym 2012 wychodzi nowy magazyn "Coś Na Progu", w którym będę zamieszczał swoje teksty. Tematyka będzie taka jak widać na okładce - motywem przewodnim pierwszego numeru jest H.P. Lovecraft, znajdzie się w nim też sporo ciekawej publicystyki (nie związanej wyłącznie z Lovecraftem). Nie pozostaje mi nic innego pisać, jak tylko gorąco zachęcać do sięgnięcia po "Cosia", gdy się już ukaże.

Komentarze

  1. Jeszcze wracając do tego nieszczęsnego Miike... nie zrażaj się przypadkiem moimi złośliwościami z tamtej dyskusji;) Naprawdę kilka filmów mu się bardzo udało. "Graveyard..." początkowo wpisuje się w te rejony, których w jego wypadku tak nie lubisz, ale ostatecznie oferuje "artystyczne katharsis", którym zachwyciliby się starożytni;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Daj spokój. Nie było powodów żebym się zrażał. Wiadomo, że były to żarty. Nigdy nie skreślałem faceta, bo ma tak dużą filmografię, że na pewno coś się trafi w niej ciekawego. A te "Graveyard of Honor" zbadam, bo zapowiada się na całkiem zacne kino. "Dead Or Alive" też trzeba nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Ja muszę sobie zrobic jakiś maraton Miike, dawno nie widziałem tych filmów. DoA fajna rzecz. Każda część zupełnie inna. Dwójka jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ponad połowę. Czyli za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieźle. Nie wiedziałem, że ty taki biegły z jego filmografią.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kilka lat temu to był jeden z moich absolutnych ulubieńców. Najpierw miałem mieszane uczucia i niezbyt często mnie do niego ciągnęło. Przede wszystkim bałem się tej jego słynnej hiper-przemocy, etykietki gore, którego to ogólnie nie lubię. Przez to jak ognia unikałem seansów "Ichi the Killer" czy "Gry wstępnej". Przełamałem się po seansie "Graveyard...", który to przecież do najbardziej znanych jego filmów zdecydowanie się nie zalicza. Zacząłem więc strasznie grzebać w poszukiwaniu tego typu perełek.

    To specjalista od łamania zasad, tak gatunkowych, jak realizacyjnych, także od groteski i zacierania granic między kolejnymi, teoretycznie nieprzystającymi do siebie konwencjami. Bardzo mi to imponowało. Dziś już niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aha. Ja też właśnie byłem zrażony tą jego słynną przemocą, bo raczej mnie mierzi jeżeli ktoś nadużywa tych klimatów dla samego efekciarstwa. Nawet "Audition", bardzo zacny film w swoim przedziale, jakoś mną tak nie wstrząsnął, choć dosyć dobry z tego dramat był, co mnie zadziwiło. Teraz jestem, jakby to powiedzieć, bardziej otwarty na wszystko, więc jakieś gore, czy inne rzeczy, mnie nie odstraszają. Pewnie będziesz widział na filmwebie jakąś ocenę, gdy po któryś film sięgnę tego szaleńca. Póki co trzeba się zajmować bardziej aktualnymi filmami, bo za dużo później tyłów jest.

    OdpowiedzUsuń
  8. A czytałeś ty Lovecrafta?

    Bo nie pamiętam, żeby był na liście na rym

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. A co to ma do rzeczy? ;) "Zew Cthulhu" kiedyś czytałem. I proszę się ujawniać na przyszłość.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Ulubione horrory z lat 2000-2009

Dawno nie robiłem żadnej listy, więc dla odmiany wrzucam krótką z umiłowanymi horrorami z poprzedniej dekady. Nie był to okres szczególnie udany dla tego gatunku, więc niestety wyboru sporego nie miałem (albo nie dotarłem do skrytych perełek). Wyjaśnia to np. obecność na mojej liście filmu rodzaju "The Host", w połowie dramatu, w połowie horroru. Z tą klasyfikacją gatunkową to nie była taka prosta sprawa, ale gdy zestawiłem go z "Taxidermią" czy "Głodem miłości", dziełami również kategoryzowanymi jako horrory, wydał mi się zdecydowanie bardziej trafnym wyborem. The Host: Potwór, reż. Bong Joon-ho, rok 2006 Jak wyjaśniałem pokrótce we wstępie, jeden z paru filmów na liście, który nie jest czysty gatunkowo. Reżyser pomysłowo przemiela nurt Monster Movie przez społeczno-rodzinny dramat, wstrząsająco obrazując widzowi, że to własny rząd wydaje się bardziej przerażający niż ogromna, zmutowana ryba. Tak oryginalne, wciągające, a nawet niekiedy przej

ULUBIONE FILMY - MOJE I ZNAJOMYCH

Niemal 11 lat temu na wzór rankingu "Sight & Sound" stworzyłem listę swoich 10 ulubionych filmów. Teraz postanowiłem to zrobić znowu, by przekonać się, jak bardzo zmienił się mój gust. Okazało się, że zaledwie jedna pozycja z tamtego zestawienia dała radę się utrzymać . Co ciekawe, cztery filmy, które wtedy ostatecznie pominąłem (wspomniałem o nich w opisie) znalazły drogę do mojej topki. To pozostawia nam pięć zupełnie nowych tytułów.  W przeciwieństwie do tamtego wpisu z ulubionymi filmami ten jest sto razy ciekawszy, bo postanowiłem zaprosić do zabawy część znajomych. Dzięki temu mamy tutaj piękną różnorodność - przednie filmy gatunkowe, ostry arthouse, sprawdzony kanon czy kino tak złe, że aż dobre.  W ramach wyjaśnienia dodam, że zamieszczone tu listy (poza jednym wyjątkiem) na samym początku zawierają pozycję, która jest ceniona szczególnie wysoko przez uczestników zabawy. Specjalnie użyłem koloru czerwonego, pogrubienia i większej czcionki, żeby jeszcze bardziej to

Najlepsze horrory 2010-2019 (work in progress)

Poprzednią listę pierwszej  dekady  XXI wieku miałem wówczas nierozszerzoną, stąd pozycje, które się tam znalazły (pomijając top 11) nie do końca jeszcze oddawały pełen ogląd. Trochę rzeczy zobaczyłem później, ale takie są prawidła list - jest to zabawa bez końca. Horrory z lat 2010-2019 staram się śledzić uważniej, ale na pewno coś pominąłem. Myślę jednak, że dana lista dość dobrze oddaje to, co mi się podobało. Rzecz jasna nie każda pozycja jest tu czystym horrorem, ale nie oznacza to, że nie zawiera elementów charakterystycznych dla tego gatunku. Skala gwiazdkowa: trzy gwiazdki to film świetny, dwie – bardzo dobry, jedna – dobry. Sweetheart (Jd Dillard, 2019)   ★ Ekstaza (Joe Begos, 2019)  ★ Zombi Child (Bertrand Bonello, 2019)  ★ ★ ★   The Lighthouse (Robert Eggers, 2019)   ★ ★ ★ Midsommar. W biały dzień (Ari Aster, 2019)  ★ ★ ★ Mandy (Panos Cosmatos, 2018)  ★ In Fabric (Peter Strickland, 2018)  ★ ★ ★ Possum (Matthew Holness