Przejdź do głównej zawartości

Jałowo

UnSun, Clinic For Dolls, 2010

Gotycki metal z naleciałościami symfonicznymi - takie padają generalnie opinie co do przynależności gatunkowej UnSun. Formacja założona przez byłego muzyka Vader, Maurycego Stefanowicza - zwanego lepiej jako Mauser - niestety nie zaproponowała niczego nowego, co by zmieniło moją opinię o tego typu graniu. Dwa lata po wydaniu "The End Of Life" grupa serwuje słuchaczom mniej więcej tą samą miksturę patetycznej, lekko klimatycznej muzyki z pogranicza metalu i gotyku, podobną chociażby do tego co robi włoska grupa Lacuna Coil oraz norweska Sirenia. Pierwsze dźwięki otwierającego płytę "The Lost Way" nasunęły mi z kolei jeszcze inną nazwę - Within Tempation, aczkolwiek w mniej podniosłej i trochę bardziej przyjaznej wersji.

Na płycie dominuje praktycznie jeden schemat kompozycyjny, więc ciężko wyróżniać jakieś ciekawsze momenty. Pomijając odstępstwo od reguły jakim jest cukierkowata ballada "The Last Tear", raczeni jesteśmy ciężkimi riffami gitarowymi i szybkimi partiami perkusisty, które są przeciwstawiane od czasu do czasu samplami, dobranymi według typowego klucza muzyki gotyckiej (nastrojowości). Na tle tego wszystkiego wybrzmiewa mocno wyeksponowany wokal życiowej partnerki Mausera - Ayi. Jej śpiew jest melodyjny i przyjemny, choć lekko przesłodzona, niezbyt wyróżniająca się barwa głosu nie czyni melodie zbytnio nośnymi. Głos Ayi jest elementem, który mocno wygładza metalową stronę UnSun, dokonując popowej trawestacji, przypominającej mi momentami dokonania Evanescence. Przyczynia się to między innymi do tego, że utwór za utworem razi zbędną patetycznością i kiczem, czymś co zawsze czyniło gotycki metal śmiesznym w moich oczach.

"Clinic for Dolls" jest albumem nijakim stylistycznie, zbyt mało zróżnicowanym, zbudowanym na prostych zasadach, pomimo iż profesjonalnie wyprodukowanym i zagranym. Co więcej, grupa popełnia jeden z największych grzechów dzisiejszych czasów - wtórność. Różnie można patrzeć na tego typu gatunek - zachwycać się np. romantycznymi egzaltacjami Lacrimosy, czarnym humorem Type O Negative czy głęboką melancholią późniejszego Tiamata. Ale to są zespoły na swój sposób charakterystyczne. Propozycja muzyczna UnSun należy do tej kategorii, którą ja określam jako miałką, ciężką do strawienia więcej niż dwa razy.
 (Netfan)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ulubione horrory z lat 2000-2009

Dawno nie robiłem żadnej listy, więc dla odmiany wrzucam krótką z umiłowanymi horrorami z poprzedniej dekady. Nie był to okres szczególnie udany dla tego gatunku, więc niestety wyboru sporego nie miałem (albo nie dotarłem do skrytych perełek). Wyjaśnia to np. obecność na mojej liście filmu rodzaju "The Host", w połowie dramatu, w połowie horroru. Z tą klasyfikacją gatunkową to nie była taka prosta sprawa, ale gdy zestawiłem go z "Taxidermią" czy "Głodem miłości", dziełami również kategoryzowanymi jako horrory, wydał mi się zdecydowanie bardziej trafnym wyborem. The Host: Potwór, reż. Bong Joon-ho, rok 2006 Jak wyjaśniałem pokrótce we wstępie, jeden z paru filmów na liście, który nie jest czysty gatunkowo. Reżyser pomysłowo przemiela nurt Monster Movie przez społeczno-rodzinny dramat, wstrząsająco obrazując widzowi, że to własny rząd wydaje się bardziej przerażający niż ogromna, zmutowana ryba. Tak oryginalne, wciągające, a nawet niekiedy przej

ULUBIONE FILMY - MOJE I ZNAJOMYCH

Niemal 11 lat temu na wzór rankingu "Sight & Sound" stworzyłem listę swoich 10 ulubionych filmów. Teraz postanowiłem to zrobić znowu, by przekonać się, jak bardzo zmienił się mój gust. Okazało się, że zaledwie jedna pozycja z tamtego zestawienia dała radę się utrzymać . Co ciekawe, cztery filmy, które wtedy ostatecznie pominąłem (wspomniałem o nich w opisie) znalazły drogę do mojej topki. To pozostawia nam pięć zupełnie nowych tytułów.  W przeciwieństwie do tamtego wpisu z ulubionymi filmami ten jest sto razy ciekawszy, bo postanowiłem zaprosić do zabawy część znajomych. Dzięki temu mamy tutaj piękną różnorodność - przednie filmy gatunkowe, ostry arthouse, sprawdzony kanon czy kino tak złe, że aż dobre.  W ramach wyjaśnienia dodam, że zamieszczone tu listy (poza jednym wyjątkiem) na samym początku zawierają pozycję, która jest ceniona szczególnie wysoko przez uczestników zabawy. Specjalnie użyłem koloru czerwonego, pogrubienia i większej czcionki, żeby jeszcze bardziej to

Najlepsze horrory 2010-2019 (work in progress)

Poprzednią listę pierwszej  dekady  XXI wieku miałem wówczas nierozszerzoną, stąd pozycje, które się tam znalazły (pomijając top 11) nie do końca jeszcze oddawały pełen ogląd. Trochę rzeczy zobaczyłem później, ale takie są prawidła list - jest to zabawa bez końca. Horrory z lat 2010-2019 staram się śledzić uważniej, ale na pewno coś pominąłem. Myślę jednak, że dana lista dość dobrze oddaje to, co mi się podobało. Rzecz jasna nie każda pozycja jest tu czystym horrorem, ale nie oznacza to, że nie zawiera elementów charakterystycznych dla tego gatunku. Skala gwiazdkowa: trzy gwiazdki to film świetny, dwie – bardzo dobry, jedna – dobry. Sweetheart (Jd Dillard, 2019)   ★ Ekstaza (Joe Begos, 2019)  ★ Zombi Child (Bertrand Bonello, 2019)  ★ ★ ★   The Lighthouse (Robert Eggers, 2019)   ★ ★ ★ Midsommar. W biały dzień (Ari Aster, 2019)  ★ ★ ★ Mandy (Panos Cosmatos, 2018)  ★ In Fabric (Peter Strickland, 2018)  ★ ★ ★ Possum (Matthew Holness