Przejdź do głównej zawartości

Polski prog rock


Believe, World Is Round, 2010

Najnowszy album Believe zaczyna się obiecująco. Po krótkim intro w postaci pierwszej części tytułowego utworu, "No Time Inside" z kroczącym riffem, klawiszową mgiełką i dramatyczną partią wokalisty Karola Wróblewskiego brzmi niemalże jak hard rockowa wersja Marillion ery Hogartha. Utwór obiecuje dobre rockowe granie, nie oszpecone zbytnio rozbuchaną estetyką rocka progresywnego, które właściwie w żadnym następnym utworze nie występuje w tak udanym wydaniu. Najostrzejsze na płycie "Cut me past me" czy egzotycznie brzmiący "Guru" powracają mniej więcej do stylu z początku płyty, ale z gorszym skutkiem. Największe wątpliwości i tak budzi we mnie strona balladowa płyty. Kompozycje jak "World Is Round - part 2" i "New Hands" rażą swoją sentymentalnością oraz rozlazłością, a dosyć manierycznie śpiewający Wróblewski zaczyna męczyć na dłuższą metę. Warto pochwalić Believe za to, że muzyka na ich czwartej płycie nie jest jakoś szczególnie przekombinowana, przeładowana ornamentyką aranżacyjną - instrumenty jak fortepian czy skrzypce (niezawodna Satomi) zostały użyte dosyć rozsądnie. Większe ambicje grupa zdradza pod koniec płyty, szczególnie w podniosłym, psychodelicznym, King Crimsonowsko-Marillionowskim "Poor King of Sun/Return", ale w większości dominuje prostota.

Za produkcję płyty odpowiedzialny był Winicjusz Chróst, niegdysiejszy gitarzysta Breakout i trudno nie usłyszeć jego wpływu w samym brzmieniu, bardziej rockowym, chropowatym, momentami nawet zahaczającym o blues-rockowe granie z lat 60-tych, ozdobionym lekko psychodelicznym duchem. "World Is Round" nie poraża rzecz jasna niczym nowatorskim, ale słucha się go raczej bezboleśnie, bo grupa unika niepotrzebnej pompatyczności, stawiając bardziej na nastrój i melodie. Koniec końców, fanów twórczości zespołu krążek nie powinien rozczarować.
♫♫ (netfan)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ulubione horrory z lat 2000-2009

Dawno nie robiłem żadnej listy, więc dla odmiany wrzucam krótką z umiłowanymi horrorami z poprzedniej dekady. Nie był to okres szczególnie udany dla tego gatunku, więc niestety wyboru sporego nie miałem (albo nie dotarłem do skrytych perełek). Wyjaśnia to np. obecność na mojej liście filmu rodzaju "The Host", w połowie dramatu, w połowie horroru. Z tą klasyfikacją gatunkową to nie była taka prosta sprawa, ale gdy zestawiłem go z "Taxidermią" czy "Głodem miłości", dziełami również kategoryzowanymi jako horrory, wydał mi się zdecydowanie bardziej trafnym wyborem. The Host: Potwór, reż. Bong Joon-ho, rok 2006 Jak wyjaśniałem pokrótce we wstępie, jeden z paru filmów na liście, który nie jest czysty gatunkowo. Reżyser pomysłowo przemiela nurt Monster Movie przez społeczno-rodzinny dramat, wstrząsająco obrazując widzowi, że to własny rząd wydaje się bardziej przerażający niż ogromna, zmutowana ryba. Tak oryginalne, wciągające, a nawet niekiedy przej

ULUBIONE FILMY - MOJE I ZNAJOMYCH

Niemal 11 lat temu na wzór rankingu "Sight & Sound" stworzyłem listę swoich 10 ulubionych filmów. Teraz postanowiłem to zrobić znowu, by przekonać się, jak bardzo zmienił się mój gust. Okazało się, że zaledwie jedna pozycja z tamtego zestawienia dała radę się utrzymać . Co ciekawe, cztery filmy, które wtedy ostatecznie pominąłem (wspomniałem o nich w opisie) znalazły drogę do mojej topki. To pozostawia nam pięć zupełnie nowych tytułów.  W przeciwieństwie do tamtego wpisu z ulubionymi filmami ten jest sto razy ciekawszy, bo postanowiłem zaprosić do zabawy część znajomych. Dzięki temu mamy tutaj piękną różnorodność - przednie filmy gatunkowe, ostry arthouse, sprawdzony kanon czy kino tak złe, że aż dobre.  W ramach wyjaśnienia dodam, że zamieszczone tu listy (poza jednym wyjątkiem) na samym początku zawierają pozycję, która jest ceniona szczególnie wysoko przez uczestników zabawy. Specjalnie użyłem koloru czerwonego, pogrubienia i większej czcionki, żeby jeszcze bardziej to

Najlepsze horrory 2010-2019 (work in progress)

Poprzednią listę pierwszej  dekady  XXI wieku miałem wówczas nierozszerzoną, stąd pozycje, które się tam znalazły (pomijając top 11) nie do końca jeszcze oddawały pełen ogląd. Trochę rzeczy zobaczyłem później, ale takie są prawidła list - jest to zabawa bez końca. Horrory z lat 2010-2019 staram się śledzić uważniej, ale na pewno coś pominąłem. Myślę jednak, że dana lista dość dobrze oddaje to, co mi się podobało. Rzecz jasna nie każda pozycja jest tu czystym horrorem, ale nie oznacza to, że nie zawiera elementów charakterystycznych dla tego gatunku. Skala gwiazdkowa: trzy gwiazdki to film świetny, dwie – bardzo dobry, jedna – dobry. Sweetheart (Jd Dillard, 2019)   ★ Ekstaza (Joe Begos, 2019)  ★ Zombi Child (Bertrand Bonello, 2019)  ★ ★ ★   The Lighthouse (Robert Eggers, 2019)   ★ ★ ★ Midsommar. W biały dzień (Ari Aster, 2019)  ★ ★ ★ Mandy (Panos Cosmatos, 2018)  ★ In Fabric (Peter Strickland, 2018)  ★ ★ ★ Possum (Matthew Holness