Zaskoczyli mnie dosyć mocno tym wyborem, ale U2 wcześniej nie miało u nich szczęścia i zajmowało nieraz drugie pozycje w podsumowaniach rocznych przy okazji albumów "The Joshua Tree", "Achtung Baby", "Zooropa" i "All That You Can't Leave Behind", więc można potraktować to jako zadośćuczynienie czasopisma dla tej wielkiej grupy. Szkoda, że przy trochę gorszym albumie.
Dawno nie robiłem żadnej listy, więc dla odmiany wrzucam krótką z umiłowanymi horrorami z poprzedniej dekady. Nie był to okres szczególnie udany dla tego gatunku, więc niestety wyboru sporego nie miałem (albo nie dotarłem do skrytych perełek). Wyjaśnia to np. obecność na mojej liście filmu rodzaju "The Host", w połowie dramatu, w połowie horroru. Z tą klasyfikacją gatunkową to nie była taka prosta sprawa, ale gdy zestawiłem go z "Taxidermią" czy "Głodem miłości", dziełami również kategoryzowanymi jako horrory, wydał mi się zdecydowanie bardziej trafnym wyborem. The Host: Potwór, reż. Bong Joon-ho, rok 2006 Jak wyjaśniałem pokrótce we wstępie, jeden z paru filmów na liście, który nie jest czysty gatunkowo. Reżyser pomysłowo przemiela nurt Monster Movie przez społeczno-rodzinny dramat, wstrząsająco obrazując widzowi, że to własny rząd wydaje się bardziej przerażający niż ogromna, zmutowana ryba. Tak oryginalne, wciągające, a nawet niekiedy przej
Wybór kontrowersyjny, wręcz konserwatywny. Płyta przeszła bez większego echa na świecie, Panowie nie ustrzegli się "podobieństw" do dzieł innych twórców. Pełne zaskoczenie. Ale to Rolling Stone.
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Oni zawsze będą konserwatywni. Protekcjonalizm względem ważnych i bardzo popularnych artystów daje im w końcu niezłą sprzedaż, więc trudno by zmieniali taktykę.
OdpowiedzUsuń"Tytuł" przyznany mocno na wyrost. Ale jeśli to protekcja czy też zadośćuczynienie..., to tym bardziej nie ma co brać takich wyborów na poważnie.
OdpowiedzUsuńNo tak, ale ja mam sentyment do tej gazety, bo od niej zaczynałem poznawanie kanonicznych dzieł, więc zawsze żywiej podchodzę do ich wyborów niż innych czasopism. Co by nie było, dają przynajmniej jakieś powody, by pisać o nich heh
OdpowiedzUsuń