Jesse Somfay, A Catch in the Voice, rok 2009
Myślałem, że wydawnictwo Kanadyjczyka będzie utrzymane w klimatach minimal/ambient techno pokroju Gas czy The Field, ale niestety jest nudne, zbyt obszerne i niczym się nie wyróżnia. Przez ponad 100 minut częstowany bylem melancholijnymi, mało wciągającymi utworami, które kojarzyły mi się trochę z gorszą wersją Deepchord. Nie ma tu żadnych transowych momentów, ot czasem przyjemne ambientowe pejzaże, nie przechylające jednak mojej opinii ku pozytywnej.
♫♫
Komentarze
Prześlij komentarz