Przejdź do głównej zawartości

Niekończąca się opowieść


Out 1 Noli Me Tangere, reż. Jacques Rivette, rok 1971

Święty Graal francuskiego kina, 12 godzinny "Out 1" był praktycznie niemożliwy do obejrzenia na dużym ekranie od czasu swojego powstania w 1971 roku. Dopiero w ostatnich latach zaczął być częściej pokazywany w kinach na świecie i jego mityczny status przerodził się w konsensus, że jest to jeden z najwybitniejszych filmów w historii. O czym jest to wszystko?

Składający się z ośmiu odcinków, najbardziej radykalny film Jacquesa Rivette'a prowadzi symultanicznie cztery różne wątki, które z czasem zaczynają się ze sobą spajać. Dwie grupy teatralne ćwiczą odmienne sztuki Ajschylosa, a dwójka oszustów (kapitalni Juliet Berto oraz Jean-Pierre Leaud) osobno zaczyna prowadzić dochodzenie w sprawie tajemniczego bractwa trzynastu, które ponoć działa w Paryżu. Temat zaczerpnięty z "Historii Trzynastu" Balzaca tworzy niewidzialną intrygę, ukazywaną na przemian z ciągnącymi się praktycznie bez końca próbami awangardowych grup. Na początku jest ciężko. Reportażowy styl przedstawiania prób został pociągnięty z poprzedniego dzieła "Szalonej Miłości" i rozwinięty w tym filmie do monstrualnych rozmiarów, co może nieraz wprowadzić w znużenie. Przy tak długim trwaniu Rivette poświęcił większość czasu na improwizacje teatralne, które na szczęście z czasem robią się ciekawsze.

Jednak dużo przyjemniej ogląda się poczynania Leauda i Berto w ich staraniach, by odkryć kim są członkowie bractwa. Berto będzie nawet próbowała szantażować i uzyskać pieniądze z racji rzekomego posiadania istotnej rzeczy, która jest w stanie potwierdzić ich istnienie. Z racji, że film jest wyjątkowo niejednoznaczny i przez swoją fragmentaryczną narrację nie ułatwia podążania za akcją, to wszelkie wyjaśnianie do czego to wszystko prowadzi wydaje się z góry przegranym zadaniem. Co więcej, Rivette nigdzie się w swoim filmie nie spieszy, sugerując, że tak naprawdę może go nigdy nie zakończyć. Ale to właśnie w "Out 1" w pełni okrzepł jego styl, dzięki czemu odczuwalna już w debiucie (Paryż należy do nas) tajemniczość i kasandryczny ton  (charakterystyczny także dla jego późniejszej twórczości) posiadają tak sugestywną moc. Ciekawym aspektem jest także komizm tego filmu. Z wszystkich jego dzieł, jakie do tej pory widziałem, "Out 1" wydaje się najzabawniejsze. Do takich akcentów należy chociażby pojawienie się wybitnego reżysera Erica Rohmera w roli... profesora, który specjalizuje się w Balzacu.


Ostatecznie, nieporównywalny do niczego innego w historii kinematografii, "Out 1" po części nie mógł sprostać moim ogromnym oczekiwaniom, ale też nie ma mowy o jakimś rozczarowaniu. Ponad wszystko, jest to niezwykłe dzieło, które swoim ekstrawaganckim podejściem do narracji unicestwiło wszelkie normy obowiązujące w niej i udowodniło, że kino wciąż może żywić się nowymi formami ekspresji. Stąd wielka radość, że w końcu udało mi się ten upragniony film obejrzeć (bez internetu ani rusz w takich sprawach). Warto było czekać na te w pewnym sensie opus magnum kinematografii światowej.
★★★½

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ulubione horrory z lat 2000-2009

Dawno nie robiłem żadnej listy, więc dla odmiany wrzucam krótką z umiłowanymi horrorami z poprzedniej dekady. Nie był to okres szczególnie udany dla tego gatunku, więc niestety wyboru sporego nie miałem (albo nie dotarłem do skrytych perełek). Wyjaśnia to np. obecność na mojej liście filmu rodzaju "The Host", w połowie dramatu, w połowie horroru. Z tą klasyfikacją gatunkową to nie była taka prosta sprawa, ale gdy zestawiłem go z "Taxidermią" czy "Głodem miłości", dziełami również kategoryzowanymi jako horrory, wydał mi się zdecydowanie bardziej trafnym wyborem. The Host: Potwór, reż. Bong Joon-ho, rok 2006 Jak wyjaśniałem pokrótce we wstępie, jeden z paru filmów na liście, który nie jest czysty gatunkowo. Reżyser pomysłowo przemiela nurt Monster Movie przez społeczno-rodzinny dramat, wstrząsająco obrazując widzowi, że to własny rząd wydaje się bardziej przerażający niż ogromna, zmutowana ryba. Tak oryginalne, wciągające, a nawet niekiedy przej

ULUBIONE FILMY - MOJE I ZNAJOMYCH

Niemal 11 lat temu na wzór rankingu "Sight & Sound" stworzyłem listę swoich 10 ulubionych filmów. Teraz postanowiłem to zrobić znowu, by przekonać się, jak bardzo zmienił się mój gust. Okazało się, że zaledwie jedna pozycja z tamtego zestawienia dała radę się utrzymać . Co ciekawe, cztery filmy, które wtedy ostatecznie pominąłem (wspomniałem o nich w opisie) znalazły drogę do mojej topki. To pozostawia nam pięć zupełnie nowych tytułów.  W przeciwieństwie do tamtego wpisu z ulubionymi filmami ten jest sto razy ciekawszy, bo postanowiłem zaprosić do zabawy część znajomych. Dzięki temu mamy tutaj piękną różnorodność - przednie filmy gatunkowe, ostry arthouse, sprawdzony kanon czy kino tak złe, że aż dobre.  W ramach wyjaśnienia dodam, że zamieszczone tu listy (poza jednym wyjątkiem) na samym początku zawierają pozycję, która jest ceniona szczególnie wysoko przez uczestników zabawy. Specjalnie użyłem koloru czerwonego, pogrubienia i większej czcionki, żeby jeszcze bardziej to

Najlepsze horrory 2010-2019 (work in progress)

Poprzednią listę pierwszej  dekady  XXI wieku miałem wówczas nierozszerzoną, stąd pozycje, które się tam znalazły (pomijając top 11) nie do końca jeszcze oddawały pełen ogląd. Trochę rzeczy zobaczyłem później, ale takie są prawidła list - jest to zabawa bez końca. Horrory z lat 2010-2019 staram się śledzić uważniej, ale na pewno coś pominąłem. Myślę jednak, że dana lista dość dobrze oddaje to, co mi się podobało. Rzecz jasna nie każda pozycja jest tu czystym horrorem, ale nie oznacza to, że nie zawiera elementów charakterystycznych dla tego gatunku. Skala gwiazdkowa: trzy gwiazdki to film świetny, dwie – bardzo dobry, jedna – dobry. Sweetheart (Jd Dillard, 2019)   ★ Ekstaza (Joe Begos, 2019)  ★ Zombi Child (Bertrand Bonello, 2019)  ★ ★ ★   The Lighthouse (Robert Eggers, 2019)   ★ ★ ★ Midsommar. W biały dzień (Ari Aster, 2019)  ★ ★ ★ Mandy (Panos Cosmatos, 2018)  ★ In Fabric (Peter Strickland, 2018)  ★ ★ ★ Possum (Matthew Holness