Upiorna noc Halloween, reż. Michael Dougherty, rok 2008
Może nie do końca najstraszniejsza, ale słowa, które padają na początku filmu służą za całkiem niezłe wyjaśnienie. Mamy tu do czynienia z czterema powiązanymi ze sobą historiami, odbywającymi się w dniu święta zmarłych, w Ameryce zwanego Halloween. Zaczynamy tak jak to było w klasyku kina grozy, "Halloween" Johna Carpentera, mianowicie od brutalnego morderstwa. To "sympatyczne" wydarzenie rozkręca brutalną zabawę, gdzie poznajemy samotnie wychowującego ojca z dosyć makabrycznym hobby; grupkę dzieci, która chce sprawdzić czy miejscowa legenda jest prawdziwa; dziewczynę w przebraniu czerwonego kapturka, szukającą chłopaka na noc oraz starszego, zgorzkniałego mężczyznę, którego odwiedza dość nietypowy gość. Wszystkie te historie w pewnym momencie się sprytnie ze sobą splatają, by odkryć przed nami pewne zagadki. Dla reżysera i scenarzysty Michaela Dougherty'ego jest to pełnometrażowy debiut (wcześniej napisał kilka scenariuszy do całkiem pochlebnie przyjętych filmów jak "X2" czy "Powrót Supermana") i trzeba przyznać, że wyszedł mu przyzwoicie. Scenariusz oparł o własny krótkometrażowy film "Season's Greetings" z 1996 roku. Trafną koncepcją twórcy było postawienie na pomieszaną chronologię, która trochę utrudni przewidywanie następujących po sobie sytuacji, a to w horrorze jest sztuką niełatwą do osiągnięcia. Nie przesadził o dziwo z przemocą, wszystko jest raczej dosyć rozsądnie dozowane (o ile w tym gatunku można tak mówić). Pochwalić muszę też akcenty komediowe filmu, sugerujące dystans twórcy do swojej pracy. Fakt, że jest to film z niewielkim budżetem sprawia, że niektóre efekty specjalne wyglądają komicznie. Ale ma to swój urok, który jest reminiscencją dawnych horrorów klasy B. W tym momencie warto wspomnieć o kultowym filmie z lat 80-tych, "Creepshow", którego reżyserem był mistrz gatunku, George A. Romero. Tak jak tamten film, "Upiorna Noc Halloween" osiąga satysfakcjonującą syntezę horroru i komedii, sprawdzając się również jako filmowa antologia. Oczywiście nie ma tu nic strasznego, jak to bywa paradoksalnie z prawie wszystkimi propozycjami tego gatunku. Trudno jednakże podchodzić poważnie do filmu, który ma być jedynie dobrą rozrywką (nie) tylko na nocne seanse podczas święta zmarłych. Nie mając żadnych szczególnych oczekiwań, obejrzałem "Upiorną noc Halloween" z uśmiechem na twarzy, co trzeba zaliczyć do jego niewątpliwego sukcesu.
★★★
'sztuka nie produkuje niczego. artyści są wyłącznie krytykami życia. są także krytycy co ich krytykują, choć sami stworzyć niczego nie potrafią. krytycy to najbardziej nieproduktywna grupa 'arystokratów' na świecie.'
OdpowiedzUsuń