Przejdź do głównej zawartości

Wygnanie z raju, czyli Antychryst


Antychryst, reż. Lars von Trier, 2009

Zrobiłem porno horror tak o swoim ostatnim filmie przed premierą mówił skandalista-eksperymentalista , duński reżyser Lars von Trier, który głównie za sprawą swoich niekonwencjonalnych dramatów jak „Dogville”, „Przełamując Fale”, „Tańcząc w Ciemnościach” czy popularnej serii „Królestwo” stał się jednym z najważniejszych reżyserów ostatnich dwudziestu lat. Czego jednak można było się spodziewać po takich jednoznacznych słowach? Filmu pokroju „Zombie Strippers” (okropna kaszana) z gwiazdą porno Jenną Jameson gdzie zombi na przemian zagryzały ludzi i uprawiały z nimi dziki sex? Na pewno nie, chociaż podejrzewam, że sporo osób trafiło na salę kinową oczekując takiej właśnie rozluźniającej porcji flaków i roznegliżowanych kobiecych ciał. Śmiało można powiedzieć po zapoznaniu się z „Antychrystem”, że otrzymaliśmy film z kategorii „nie dla wszystkich”, gdzie Lars von Trier bawi się z widzem w różny sposób, a nie tylko stosując sex i przemoc.

Film rozpoczyna się świetnie skonstruowanym i wyglądającym czarno- białym prologiem z niesamowicie nastrojową arią z opery „Rinaldo” Handla, w którym On (kreacja Williama Dafoe znanego m. in. z filmu Ostatnie Kuszenie Chrystusa) oraz Ona (Charlotte Gainsbourg -główna nagroda za rolę w Antychryście na festiwalu w Cannes) oddają się miłosnym uniesieniom, podczas gdy w tym samym czasie ich malutki synek zainteresowany padającym śniegiem wychodzi z kołyski, wchodzi na parapet i spada roztrzaskując się o ziemię. Jest to sytuacja wyjściowa dla późniejszych (pokazanych już na kolorowej taśmie) wydarzeń w filmie. Bohaterka nie mogąc pogodzić się z utratą dziecka popada w kolejne fazy cierpień i obłędu, ukazanych w kolejnych rozdziałach filmu, a jej mąż, światowej sławy psychiatra nie potrafiąc patrzeć na cierpienia żony postanawia jej pomóc i za jej zgodą przeprowadza psychoterapię. Para wyjeżdża do lasu „Eden”, gdzie kiedyś Ona pracowała nad pracą naukową o „paleniu czarownic”, a której nie ukończyła przez rodzący się w miarę zgłębiania tematu strach. Jak się okazuje strach nie zrodził się wyłącznie z tematu, a także z powodu miejsca gdzie przebywała . Pierwsza część filmu to bardzo dobry dramat psychologiczny, pięknie sfilmowany i co najważniejsze nienudny (a przecież bierze w nim udział wyłącznie dwóch aktorów). Mamy do czynienia ze świetnymi głębokimi dialogami, gdzie obserwujemy próby pomocy żonie w jej postępującej chorobie. Reżyser przenosi bohaterów do zimnej, dzikiej przestrzeni Edenu skażonej złem i brutalnością, w której człowiek ulega pierwotnym instynktom. Można rzec, że natura jest tutaj tytułowym antychrystem, której ulega postać Charlotte Gainsbourg. Główny wątek przeplata się z przypowieścią o trzech żebrakach oraz motywem tajemnicy głównej bohaterki, przez którą tak cierpi. Niestety głęboki klimat filmu po pierwszej części gwałtownie się zmienia z świetnego dramatu w niezbyt udany gore-horror, co mogło zniesmaczyć wrażliwszą część widowni. Na dodatek do kilku scen w drugiej odsłonie wdarł się kicz (najbardziej przypomina mi się scena z liskiem- „chaos króluje”), w której zamiast zamierzonego strachu u widza powoduje szeroki uśmiech na twarzy.

Łączenie różnych konwencji niestety do najłatwiejszych rzeczy nie należy i trzeba powiedzieć, że ów eksperyment Larsowi von Trierowi do końca się nie udał. Bo przecież mamy tutaj świetne kreacje bohaterów (przede wszystkim Charlotte Gainsbourg, której postać przypomina rolę Isabelle Adjani w „Opętaniu” Żuławskiego) i ukazanie relacji między nimi. Raz widzimy zrozumienie, a po chwili nienawiść , rozkład małżeństwa. Uwagę przykuwają także świetne pejzaże i zdjęcia które są dopieszczone do maksimum. Niestety na ocenę filmu wpływają kiczowate niedociągnięcia oraz nadmiar zbędnej brutalności w scenariuszu (który , warto wspomnieć, powstał w czasie depresji reżysera) co nie oznacza, że mamy do czynienia z kinem gorszej jakości, a wręcz przeciwnie. Kinem, które już w początkowym zamyśle, jak sądzę, miało wzbudzić skrajne emocje.

Ocena 7/10

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ulubione horrory z lat 2000-2009

Dawno nie robiłem żadnej listy, więc dla odmiany wrzucam krótką z umiłowanymi horrorami z poprzedniej dekady. Nie był to okres szczególnie udany dla tego gatunku, więc niestety wyboru sporego nie miałem (albo nie dotarłem do skrytych perełek). Wyjaśnia to np. obecność na mojej liście filmu rodzaju "The Host", w połowie dramatu, w połowie horroru. Z tą klasyfikacją gatunkową to nie była taka prosta sprawa, ale gdy zestawiłem go z "Taxidermią" czy "Głodem miłości", dziełami również kategoryzowanymi jako horrory, wydał mi się zdecydowanie bardziej trafnym wyborem. The Host: Potwór, reż. Bong Joon-ho, rok 2006 Jak wyjaśniałem pokrótce we wstępie, jeden z paru filmów na liście, który nie jest czysty gatunkowo. Reżyser pomysłowo przemiela nurt Monster Movie przez społeczno-rodzinny dramat, wstrząsająco obrazując widzowi, że to własny rząd wydaje się bardziej przerażający niż ogromna, zmutowana ryba. Tak oryginalne, wciągające, a nawet niekiedy przej

ULUBIONE FILMY - MOJE I ZNAJOMYCH

Niemal 11 lat temu na wzór rankingu "Sight & Sound" stworzyłem listę swoich 10 ulubionych filmów. Teraz postanowiłem to zrobić znowu, by przekonać się, jak bardzo zmienił się mój gust. Okazało się, że zaledwie jedna pozycja z tamtego zestawienia dała radę się utrzymać . Co ciekawe, cztery filmy, które wtedy ostatecznie pominąłem (wspomniałem o nich w opisie) znalazły drogę do mojej topki. To pozostawia nam pięć zupełnie nowych tytułów.  W przeciwieństwie do tamtego wpisu z ulubionymi filmami ten jest sto razy ciekawszy, bo postanowiłem zaprosić do zabawy część znajomych. Dzięki temu mamy tutaj piękną różnorodność - przednie filmy gatunkowe, ostry arthouse, sprawdzony kanon czy kino tak złe, że aż dobre.  W ramach wyjaśnienia dodam, że zamieszczone tu listy (poza jednym wyjątkiem) na samym początku zawierają pozycję, która jest ceniona szczególnie wysoko przez uczestników zabawy. Specjalnie użyłem koloru czerwonego, pogrubienia i większej czcionki, żeby jeszcze bardziej to

Najlepsze horrory 2010-2019 (work in progress)

Poprzednią listę pierwszej  dekady  XXI wieku miałem wówczas nierozszerzoną, stąd pozycje, które się tam znalazły (pomijając top 11) nie do końca jeszcze oddawały pełen ogląd. Trochę rzeczy zobaczyłem później, ale takie są prawidła list - jest to zabawa bez końca. Horrory z lat 2010-2019 staram się śledzić uważniej, ale na pewno coś pominąłem. Myślę jednak, że dana lista dość dobrze oddaje to, co mi się podobało. Rzecz jasna nie każda pozycja jest tu czystym horrorem, ale nie oznacza to, że nie zawiera elementów charakterystycznych dla tego gatunku. Skala gwiazdkowa: trzy gwiazdki to film świetny, dwie – bardzo dobry, jedna – dobry. Sweetheart (Jd Dillard, 2019)   ★ Ekstaza (Joe Begos, 2019)  ★ Zombi Child (Bertrand Bonello, 2019)  ★ ★ ★   The Lighthouse (Robert Eggers, 2019)   ★ ★ ★ Midsommar. W biały dzień (Ari Aster, 2019)  ★ ★ ★ Mandy (Panos Cosmatos, 2018)  ★ In Fabric (Peter Strickland, 2018)  ★ ★ ★ Possum (Matthew Holness