The Antlers, Hospice, rok 2009
Drugie wydawnictwo zespołu The Antlers, którego szefem jest Peter Silberman to w dużej mierze wyciszony, pełny skrywanego bólu i elegancji koncept album o mężczyźnie, który traci ukochaną osobę z powodu raka, przyglądając się bezradnie jak umiera w ośrodku szpitalnym. Jak na 23 letniego muzyka, Silberman udźwignął ciężki temat i nagrał zaskakująco dojrzały materiał, obiecując sporo na przyszłość. Fakt, że są to bardziej pochmurne rejony dotyczące śmierci od razu nasuwać może podobieństwa ze świetnym "Funeral" The Arcade Fire. Produkcja lo-fi dodaje autentyczności opowiadanym historiom, ale nie ma też zbytniego ascetyzmu w brzmieniu, bo nieraz można usłyszeć udanie wkomponowane trąbki, jak w najlepszym utworze "Sylvia". Czasami pojawiają się dalekie echa Belle And Sebastian (Bear) czy Anthony'ego Hagarta we wstępie utworu "Atrophy", który ogólnie udanie zahacza o estetykę zimnego grania lat 80-tych. Przejmujący sposób śpiewania Silbermana jest główną zaletą płyty. Poprzesz falsetto i wręcz szept umiejętnie podkreśla cierpienie, brzmiąc zawsze przekonywająco. Bez wątpienia intrygujące dzieło, do którego będę powracał.
♫♫♫½
Komentarze
Prześlij komentarz