Anthony Davis, Lady of the Mirrors, rok 1980
Muzyce z tej niezwykłej płyty nie daleko do stylu Keitha Jarretta czy Billa Evansa. W wydaniu jak najbardziej awangardowym, rzecz jasna. Liryczny, gwałtowny, kojący, sentymentalny - nie ma nastroju, którego nie potrafiłby uzyskać Davis od fortepianu. Uczucie z jakim gra swoje trudne i wyjątkowe melodie jest niepodważalne, a repetycyjne motywy jak w "Beyond Reason" potrafią wprawić w prawdziwy trans. Co najciekawsze nie jest to szczególnie trudne do przyswojenia, pomimo swojej złożonej konstrukcji i natury. Swoim pięknym spokojem momentami sprawia wrażenie muzyki lekkiej jak piórko. I do tego jest to jazz, który zbliża się niekiedy do współczesnej muzyki klasycznej. A może nią jest? Takie podziały zawsze są trudne do określenia, bo wielu wybitnych muzyków czerpie z bardzo różnych wpływów, by tworzyć tak jak tutaj Davis, dźwięki o niezwykłej głębi.
♫♫♫♫
Komentarze
Prześlij komentarz