Przejdź do głównej zawartości

Godni spadkobiercy Black Sabbath



Electric Wizard, Witchcult Today, rok 2007

Angielska grupa doom-metalowa Electric Wizard działa od 1993 roku i ich ostatni album, "Witchcult Today" z 2007 roku jest szóstym z kolei. Wcześniej słyszałem uważany za ich najlepszy, czyli "Dopethrone", ale ten mi się bardziej podoba. Modelem dla brzmienia grupy jest Black Sabbath circa "Master Of Reality" w jeszcze wolniejszym i cięższym wydaniu. Potężne, zwaliste, nisko nastrojone gitary miażdżą swoją mocą, zmiksowane w taki sposób byśmy nigdy nie zapomnieli, że to one rządzą. Perkusista oraz wokalista są trochę schowani w tle, ale w tym wypadku jest to korzystne rozwiązanie.
Jako że produkcja jest mniej surowa i przytłaczająca niż na "Dopethrone", można lepiej wyłapać melodie, które są naprawdę udane i nie odczuwać zmęczenia po pół godzinie materiału. Najistotniejszą zmianą dla mnie jest jednak wokalista Jus Osborn. Śpiewa czystym, przystępnym głosem, nie przepuszczając go za każdym razem przez efekty manipulowania barwą i intonacją. W jego manierze prócz Osbourne'a pojawia się trochę śladów Glenna Danziga, a za najlepszy przykład może posłużyć świetne "Satanic Rites of Drugula", nawiązujący do Hammerowskiego horroru "The Satanic Rites of Dracula". Zresztą Electric Wizard mocno uwydatnia swoją obsesję na punkcie kina grozy i literatury, co dodaje dodatkowego smaczku i klimatu muzyce (kolejnym przykładem jest tytuł utworu "Dunwich", zaczerpnięty z krótkiej historii Lovecrafta "The Dunwich Horror"). Jak złączyłem powyższe wpływy z ich udaną rewizją estetyki ciężkiego grania lat 70-tych (rzecz jasna w kilku tonowych proporcjach), to dostałem coś na miarę małej bomby. Na płycie pojawiają się jedne z prominentnych instrumentów tamtej epoki, jak organy Hammonda oraz sitar. Odstępstwem od reguły zwartego, doom-metalowego grania jest krótki, instrumentalny "Raptus" oraz długi, dziwny, trochę dark ambientowo-dronowy "Black Magic Rituals & Perversions", gdzie głos ludzki brzmi jakby był puszczany od tyłu (czyżby sam Szatan przemawiał?). Sprawia on wrażenie utworu wymuszonego, byleby był jak najbardziej opętany. I mam wątpliwości czy umieszczenie go było konieczne. Ale wszystko wraca na odpowiedni tor w ostatnim, 11 minutowym utworze "Saturnine". Tam jedyna w swoim rodzaju czarna magia Black Sabbath zostaje po raz kolejny z powodzeniem ożywiona.
♫♫♫

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ulubione horrory z lat 2000-2009

Dawno nie robiłem żadnej listy, więc dla odmiany wrzucam krótką z umiłowanymi horrorami z poprzedniej dekady. Nie był to okres szczególnie udany dla tego gatunku, więc niestety wyboru sporego nie miałem (albo nie dotarłem do skrytych perełek). Wyjaśnia to np. obecność na mojej liście filmu rodzaju "The Host", w połowie dramatu, w połowie horroru. Z tą klasyfikacją gatunkową to nie była taka prosta sprawa, ale gdy zestawiłem go z "Taxidermią" czy "Głodem miłości", dziełami również kategoryzowanymi jako horrory, wydał mi się zdecydowanie bardziej trafnym wyborem. The Host: Potwór, reż. Bong Joon-ho, rok 2006 Jak wyjaśniałem pokrótce we wstępie, jeden z paru filmów na liście, który nie jest czysty gatunkowo. Reżyser pomysłowo przemiela nurt Monster Movie przez społeczno-rodzinny dramat, wstrząsająco obrazując widzowi, że to własny rząd wydaje się bardziej przerażający niż ogromna, zmutowana ryba. Tak oryginalne, wciągające, a nawet niekiedy przej

ULUBIONE FILMY - MOJE I ZNAJOMYCH

Niemal 11 lat temu na wzór rankingu "Sight & Sound" stworzyłem listę swoich 10 ulubionych filmów. Teraz postanowiłem to zrobić znowu, by przekonać się, jak bardzo zmienił się mój gust. Okazało się, że zaledwie jedna pozycja z tamtego zestawienia dała radę się utrzymać . Co ciekawe, cztery filmy, które wtedy ostatecznie pominąłem (wspomniałem o nich w opisie) znalazły drogę do mojej topki. To pozostawia nam pięć zupełnie nowych tytułów.  W przeciwieństwie do tamtego wpisu z ulubionymi filmami ten jest sto razy ciekawszy, bo postanowiłem zaprosić do zabawy część znajomych. Dzięki temu mamy tutaj piękną różnorodność - przednie filmy gatunkowe, ostry arthouse, sprawdzony kanon czy kino tak złe, że aż dobre.  W ramach wyjaśnienia dodam, że zamieszczone tu listy (poza jednym wyjątkiem) na samym początku zawierają pozycję, która jest ceniona szczególnie wysoko przez uczestników zabawy. Specjalnie użyłem koloru czerwonego, pogrubienia i większej czcionki, żeby jeszcze bardziej to

Najlepsze horrory 2010-2019 (work in progress)

Poprzednią listę pierwszej  dekady  XXI wieku miałem wówczas nierozszerzoną, stąd pozycje, które się tam znalazły (pomijając top 11) nie do końca jeszcze oddawały pełen ogląd. Trochę rzeczy zobaczyłem później, ale takie są prawidła list - jest to zabawa bez końca. Horrory z lat 2010-2019 staram się śledzić uważniej, ale na pewno coś pominąłem. Myślę jednak, że dana lista dość dobrze oddaje to, co mi się podobało. Rzecz jasna nie każda pozycja jest tu czystym horrorem, ale nie oznacza to, że nie zawiera elementów charakterystycznych dla tego gatunku. Skala gwiazdkowa: trzy gwiazdki to film świetny, dwie – bardzo dobry, jedna – dobry. Sweetheart (Jd Dillard, 2019)   ★ Ekstaza (Joe Begos, 2019)  ★ Zombi Child (Bertrand Bonello, 2019)  ★ ★ ★   The Lighthouse (Robert Eggers, 2019)   ★ ★ ★ Midsommar. W biały dzień (Ari Aster, 2019)  ★ ★ ★ Mandy (Panos Cosmatos, 2018)  ★ In Fabric (Peter Strickland, 2018)  ★ ★ ★ Possum (Matthew Holness